poniedziałek, 9 lutego 2015

1. Nowy

Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Czułam się.. wyjątkowo. Teraz byłam jego numerem jeden. Stanął przede mną. Był blisko. W jego oczach widziałam to, co chciałaby zobaczyć każda dziewczyna. Zaczęło padać. Chciałam wracać pod jakikolwiek w pobliżu dach, ale.. jego oczy mnie zahipnotyzowały.. nie mogłam od nich oderwać wzroku. Podszedł najbliżej jak się dało. Nasze usta już prawie się stykały.. I własnie wtedy się obudziłam. Ugh, mogłam się domyślić, że to sen. To był zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Scena wyrwana prosto z jakiegoś romansidła.
***
"Ojej, jakie to słodkie". Tymi słowami ujęła to wszystko Lucy. Dla niej wszystko wydaje się słodkie.. No, na przykład uważa, że Jason z 3b jest słodki! Ugh! Aż mnie zbiera na wymioty. Poza tym ona ma chłopaka, więc dlatego ten sen wydaje jej się taki realny. Dobrze, że właśnie wtedy przyszedł David:
- Hej Sara.. - tylko tyle zdążył powiedzieć zanim Lucy wepchnęła mu swój język do jego ust. 
- Yhm, no hej.
- Chodźcie do klasy. Mamy nowego! - powiedział, gdy już uwolnił się od Lucy.
Weszłam do klasy. Tłum ludzi zebrał się na środku klasy. Zadzwonił dzwonek, nie zdążyłam zobaczyć, kim jest ten "nowy". Usiadłam na ławce Lucy i Davida, jak zwykle na godzinie wychowawczej. 
- Dzień Dobry. Dzisiaj usiądźcie normalnie w ławkach. - poprosiła pani Benster wchodząc do klasy. - Jak już wam wiadomo, do naszej szkoły dołączył kolejny uczeń i miał zaszczyt trafić do naszej klasy [taa, zaszczyt! było widać, że pani Benster to nie odpowiadało, no, wiecie, kolejna osoba do klasyfikacji]. Przedstawiam wam waszego nowego kolegę, Philip South.
O. Mój.Boże. On jest taki.. przystojny. Powiem więcej.. ON JEST TOTALNIE PRZYSTOJNY!!!
Sara! czy ty to widzisz?! on jest MEGA przystojny - L.
wiem!!! L, ale ty masz chłopaka...
och, masz racje. Pani Benster się patrzy, chowaj telefon!!
- Ekhem.. więc na początek, abyś zapoznał się ze szkołą i tym wszystkim, oprowadzi Cię... może Teenger!
Czułam spojrzenia wszystkich na własnym ciele. To było totalnie nie przyjemne. Mnie też zatkało. Naprawdę. Zawsze chłopacy oprowadzają chłopaków. Ale właściwie jako jedyna siedzę sama na lekcjach. Jedynie na biologii mam partnera, Kenny'ego Noush, choć tyle, ze odwala całą robotę za mnie. No i pewnie chciała się zemścić za te telefony.
W klasie znów zapanował gwar jak zwykle. Philip usiadł koło mnie. Poprawił jego opadającą na czoło grzywkę. Spojrzał na mnie. Patrzyłam w jego niesamowicie błękitne oczy.
- Eem, Hej! - powiedziałam wreszcie, by przerwać tą ciszę będącą między nami - Ja jestem Sara, miło mi Cię poznać.- i rzuciłam mu mój najładniejszy uśmiech jaki potrafiłam.
- Mi.. Mi Ciebie również. - odwzajemnił uśmiech.
Gdy nagle wparowała ona:
- Hejka! Jestem Lucy! Co Cię sprowadza do naszej szkoły?
L!! CZY TY CHOCIAŻ RAZ MOŻESZ NIE BYĆ TAKA CIEKAWSKA?!
- Ehm, ojciec dostał tu pracę.
- A gdzie mieszkałeś wcześniej?
- W San Francisco.
- TO JEST NA DRUGIM KOŃCU AMERYKI!
A ty mu może o tym nie przypominaj!
- Tak, wiem - przyznał
Jak dobrze, że zadzwonił dzwonek, bo ona by mu nie przestała zadawać tych durnych pytań. Och, muszę wziąć go jak najdalej od niej.
- Em, wybacz za Lucy, ona już taka jest..
- Spokojnie, nic się nie stało.
- Yhm..okay. Od czego chcesz zacząć zwiedzanie?
- No nie wiem.. zaskocz mnie.
Roześmiałam się, choć to nie było ani trochę śmieszne. Poszliśmy wpierw na salę gimnastyczną. Tylko zupełnie zapomniałam, że cheerleaderki miały.. próbę, która wcale nie polegała na tym, aby cokolwiek trenować w dopingowaniu naszej drużyny. Siedziały na tych trybunach i tylko chichotały pokazując coś w Glamour lub innym magazynie, dla takich rozchichotanych pustaków jak one. One umieją mówić tylko o modzie i chodzić na zakupy. Można by pomyśleć, że choć to dopingowanie ich interesowało. Otóż nie, chcą tylko popatrzeć na tych chłopaków z drużny, a jest na co popatrzeć. No i zawsze będą miały coś na świadectwie. W porę się zorientowałam, żeby zawrócić i byliśmy już w drzwiach, kiedy zza naszych pleców rozległ się piskliwy i słodki [aż ZA słodki] głosik Vanessy Funtl, liderki [jeśli można to tak nazwać] cheerleaderek:
- Och, Witaj Sa! [mówi tak do swoich przyjaciółeczek, urywa ostatnią sylabę "bo to jest modne"] Może mnie przedstawisz?
- Ugh. Philip jest nowym uczniem..Poznaj Vanessę..
- Dla przyjaciół Van, dla Ciebie również - uśmiechnęła się znacząco - Może..
- WYBACZ VANESSA, ale się śpieszymy... - przerwałam jej, bo zaczęła by mu zadawać pytania. Durne pytania. I chciałaby się z nim umówić.
Wyszłam, a Philip za mną. Szłam przed siebie, nie zwracając na niego uwagi. Widziałam kątem oka, że mi się przygląda. Trudno było NIE zauważyć przez te jego błękitne oczy. Czułam się nieprzyjemnie. Nie chciałam się na niego popatrzeć. Nie mogłam. W końcu musiałam przerwać tą ciszę:
- Podoba Ci się tu?
- Zwiedziliśmy tylko salę gimnastyczną.
Fakt, mogłam bardziej przemyśleć co mam powiedzieć.. Emm..
- Chodzi mi o miasto.
- Och, na tyle co widziałem to bardzo.. Nie lubicie się z Van?
BOŻE, VAN?! OCZAROWAŁA GO TĄ SWOJĄ MINI!! WIEDZIAŁAM!!
- No, nie przepadamy za sobą. - odparłam. No co miałam innego powiedzieć? Tak nienawidzimy się od 1 klasy podstawówki, z nie wiem jakich powodów.
- Wyleciałaś z stamtąd jak z armaty. Naprawdę jest taka zła?
Hahaahhah, człowieku, JEST!!
Ale mu tego nie powiedziałam. Roześmiałam się przyjaźnie i oprowadzałam go dalej. Czułam, że się otworzył. Nie był już taki nieśmiały. Znamy się od niecałej godziny, a wydaje mi się, że tyle wystarczyło. Przez cały ten czas, gdy zwiedzaliśmy, rozmawiał ze mną, zadawał pytania, śmiał się. Myślę, że ja też się przy nim otworzyłam. Powiedziałabym, że się zaprzyjaźniliśmy trochę. W końcu będziemy razem siedzieć. Przez cały rok przynajmniej.